sobota, 13 kwietnia 2013

29. Wydmuszka

Żyję. Wegetuję. Nie umarłam jeszcze.

Zajmuję się głupotami. Drobnostki. Jaki lakier do paznokci wybrać? Ile odcinków Doctora Who zdążę obejrzeć zanim zasnę? Ile pieniędzy na jedzenie mi zostało?

Nie widzę dla siebie szansy. Sama nie dam rady. Więc nie walczę. Nie poddałam się, gdybym to zrobiła, nie pisałabym dziś, tylko stygła w ziemi. Ale nie walczę. Utrzymuję się na powierzchni, nie tonę, ale nie mam sił by dobić do brzegu, do bezpiecznej przystani.

M. jest w Polsce i nie chce się spotkać. Moja siostra jest w Polsce i nie ma czasu się ze mną spotkać. Czułabym się z tym fatalnie gdybym była w stanie coś czuć, ale jestem pusta w środku, jak wydmuszka. Zapycham się jedzeniem, ale nie zastąpi mi to uczuć. Dwa palce w gardło i pojawia się coś, czuję, że żyję, szkoda tylko że w takiej chwili wolę umrzeć. Lepsze to niż ta pustka.

Uczucia bolą. Ale gdy nie czuć już nic, to tak jakby nie miało się duszy. I jest tylko ból. Płakałabym, ale wydmuszki nie płaczą, nie mają czym.