poniedziałek, 28 października 2013

33. She's lost control

2 osoby, niezależnie od siebie, w różnych momentach mojego życia powiedziały mi, że ta piosenka kojarzy im się ze mną. Podziękowałam. Bo w swojej pokręconej psychice uważam, że brak kontroli to komplement.

Żadne z nich nie wiedziało, jak bardzo mają rację. Że dotknęli sedna problemu.







Nie mam kontroli. Nad jedzeniem, nad swoim ciałem, nad sobą, nad życiem. Nie mam kontroli i kiedyś wykrzykiwałam to milcząc, rzygając po cichu albo upijając się do nieprzytomności. Teraz szepczę w poduszkę "Straciłam kontrolę". I nikt nie słyszy. Nie mam siły podnieść głosu, nie mam siły wstać z łóżka.

W nocy miałam kolejny atak paniki. Brak tchu, łomotanie serca, potem bezgłośny spazmatyczny płacz, tak silny, że zaczęłam wymiotować. Chciałam sięgnąć po telefon, zadzwonić do kogoś, poprosić o pomoc ale... nie miałam do kogo. Nieważne. I tak nie umiałabym nic powiedzieć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz