Zaczynam od nowa. Nie, nie dietę. Życie.
Wiem, już tyle razy sobie mówiłam, że teraz będzie nowy początek, by po jednym dniu wszystko wróciło do żałosnej normy. I tu kolejny banał - tym razem jest inaczej. Tym razem nie podchodzę do tego z czarno-białym spojrzeniem na świat, nie uważam, że "wszystko albo nic". Tak jak nie wpakowałam się w to bagno z dnia na dzień, tak z niego nie wyjdę przez noc. To będzie wymagało wysiłku i odwagi, pewnie nieraz będę płakać marząc o tym, by znów zatracić się w ED. Ale nie poddam się bez walki. Stawką jest moje życie.
Na razie próbuję sama. Nie jestem tym zachwycona, wolałabym mieć cały zespół specjalistów czuwających nade mną, pilnujących bym nie poddała się zbyt szybko. Z wielu powodów jest to niemożliwe, więc muszę przyłożyć się do walki jeszcze lepiej. Cóż. Zawsze lubiłam podnosić sobie poprzeczkę wysoko, czemu powrót do zdrowia miałby być inny?
Nie mogę obiecać, że nie będzie wpadek. Że jutro będzie lepsze niż dziś. Gdyby to było takie proste, nie trwałabym w bulimii tak długo. Porażki są częścią mojej drogi i jestem tego świadoma. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że po każdym upadku znajdę w sobie siłę by się podnieść i iść dalej.
Nie jest dobrze. I dlatego właśnie postanowiłam coś w swoim życiu zmienić.
Bez specjalistów można osiągnąć sukces, naprawdę. Wiem, że o tym wiesz. Boże, jaka ogromna duma ze mnie wypływa teraz! Najbardziej podobał mi się part o tym stawianiu sobie poprzeczki wysoko ;)
OdpowiedzUsuń*.* Kochana Deli <33
OdpowiedzUsuńWalcz! Nie będzie łatwo, ale damy sobie radę !