Na tyle wyjechali moi rodzice. Zostałam w domu sama, nie licząc psa, na 10 dni. I nie bardzo wiem co z tym zrobić.
Dawno dawno temu za każdym razem, gdy zostawałam sama, poświęcałam 100% danego mi czasu na zaburzenia. Wieszałam kartkę w łazience nad wagą i zapisywałam na niej każdego ranka i popołudnia zobaczoną liczbę - na czerwono jeśli była większa, na zielono jeśli mniejsza niż poprzednia. Na lodówce wywiesiłam jakieś głupie thinspo i wgapiałam się w nie, zanim (jeśli w ogóle) coś zjadłam. Ćwiczyłam cały czas, nie wiem jakim cudem, skoro moje ciało było na skraju wyczerpania już po kilku dniach takiego traktowania.
Potem to się zmieniło, zamiast głodówki i ćwiczeń spędzałam czas na zmianę obżerając się, wymiotując i płacząc. I marząc o tym, by umrzeć - szczerze, gdyby nie to, że muszę opiekować się swoim psem, nie wiem jak by to się wszystko skończyło.
A teraz? Gdzieś tam w tyle głowy pojawia się myśl, by wykorzystać te 10 dni na schudnięcie. Przyłapałam się ostatnio na zastanawianiu się, ile mogę schudnąć w 10 dni jeśli nie będę jadła. Albo jeśli zwymiotuję wszystko, co zjem. Ale tym razem tak nie będzie. Chcę udowodnić sobie, że jestem w stanie zadbać sama o siebie i nie potrzebuję obecności rodziców by nie wariować i nie wracać do swoich bulimicznych zachowań.
Spójrzmy prawdzie w oczy: mam 20 lat, a nie umiem jeść jak normalny człowiek. Mam 20 lat i płaczę, kiedy wydaje mi się, że wypiłam zwykłą colę zamiast coli zero. Mam 20 lat i przez ostatnie 2,5 roku odłożyłam życie na bok, pochłonięta obsesją na punkcie własnego wyglądu i jedzenia.
Mam 20 lat i chcę odzyskać kontrolę nad swoim życiem.
Dlatego teraz, przez najbliższe 10 dni kopniesz ED w dupsko tak mocno, że więcej się tu nie pokarze ! O!!
OdpowiedzUsuńJak to piszesz to czuję, że emanuje z tego prawdziwa chęć dążenia do lepszego celu, walki do końca o siebie i o swoje życie! Wiesz, ja mam lat 17, ale czuję się od jakichś 4 miesięcy tak samo zamknięta w jakiejś pułapce. Nie mogę sie porównywać z Tobą, bo z ED spotykasz się o wiele dłużej, ale czym dłużej tym trudniej zerwać z tym kontakt. Jednak liczę na Ciebie i chcę wspierać tak, jak tylko jest to możliwe! Żebyś mogła normalnie funkcjonować.
OdpowiedzUsuńPodziwiam już za sam tok myslenia. U mnie było całkiem inne : "rodzice wyjechali na 5 dni na wakacje, sama w domu, babcia kręci się piętro niżej, ale coo tam! Zawsze można iśc na strych. Nakupuję ciast, słodyczy, zrobię tosty, będzie cola, chipsy, batony! Raj! A potem wizyta z kiblu, a jak babcia będzie w domu to z miską na strychu. Wszyscy będą szczęśliwi..." . Oczywiście później nadchodził moment, gdy nie mogłam wstać z sofy napełniona tymi obrzydlistwami. Gdy wczłapywałam się na schody, na strych. A gdy było po wszystkim pozostawało mi tylko użalanie się nad swoją głupotą... Zmień to! Też chcę tak, jak Ty. Walczymy o zwycięstwo nad Ed!
Ale ten schemat jaki stosowałaś do tej pory można przekształcić w coś pożytecznego. W to, żeby zwiększyć motywację do recovery! Zasady zdrowej diety na lodówce, lub plan działania. W środku same zdrowe rzeczy.
OdpowiedzUsuńMożna to dobrze wykorzystać.
Ale przede wszystkim! Nie wykorzystuj tych 10 dni na skupianie się na diecie. Bo to wciąż będzie obsesja. Nie masz rodziców w domu, masz szerokie pole manewru. Możesz ŻYĆ zupełnie bez ich kontroli.
Nie możesz zmarnować tego czasu na ED, błagam! Za dużo go już zmarnowałaś!
Walczymy z tym ścierwem i koniec! Mimo wzlotów i upadków wygrany! I nigdy w to nie wątp i nigdy się nie poddawaj!
moi rodzice też wyjechali, zaledwie na dwa dni, miałam ambitne plany co do diety, wyszło odwrotnie, zaczynam się bać siebie bo to wygląda momentami jak jedzenie kompulsywne... trzymam za Ciebie kciuki, żeby udało Ci się odzyskać kontrolę nad sobą i swoim życiem, powodzenia!
OdpowiedzUsuńMam 20 lat i doskonale Cię rozumiem. Ale piszę stanowczo- da się wyjść z tego koszmaru w takim stopniu, żeby móc w miarę normalnie żyć.
OdpowiedzUsuń