Nie chcę mitologizować jej śmierci, mówić o tym ile schudła ani ile wymiotowała, obwiniać jej rodziców czy media. Dziś słucham jej piosenek, jej pięknego głosu, oglądam nagrania z koncertów i kręci mi się łza w oku gdy widzę jej wychudzoną, cierpiącą twarz. I myślę o tym, jak wielki miała wpływ na innych - nie tylko przez muzykę. Gdy chorowała, nikt nie mówił otwarcie o zaburzeniach odżywiania. Nie tylko media, nawet tfu tfu specjaliści mieli nikłą wiedzę na ten temat - dość powiedzieć, że bulimia została po raz pierwszy opisana w 1979 roku. Po śmierci Karen media zainteresowały się zaburzeniami odżywiania, problem został wreszcie dostrzeżony i zaczęto o nim mówić.
Pomyślałam, że gdyby ta historia zdarzyła się dziś, gdyby Karen była współczesną gwiazdą chorą na anoreksję, ta historia zakończyłaby się inaczej. Dziś wiemy więcej o zaburzeniach odżywiania, dziś ktoś by jej pomógł. Ale przecież jednym z momentów, które otworzyły nam wszystkim oczy, była właśnie śmierć Karen.
Biedna, biedna Karen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz